Jak uczą młodych ludzi matematyki ..

Z przerażeniem patrze na to co się dzieje w szkolnictwie jeśli chodzi o sposób nauczania matematyki. Uczeń, poddawany jest na każdej niemal lekcji kolejnym dawkom wzorów, reguł, tez, dowodów etc. Ktoś powie no cóż to jedyna droga do tego aby umieć liczyć wszystkie te skomplikowane "akrobacje" No właśnie i tu jest problem, uczymy nasze dzieci być maszynami. Ludzie matematyka to nie jest dziedzina nauki oderwana od życia, po co się uczymy matematyki? Po to żeby po kilku latach edukacji umieć recytować wzory i liczyć jak roboty kolejne zadania w sposób schematyczny?? A gdzie jest w tym wszystkim zastosowanie matematyki? Ja nie mówie o prostych zadaniach liczenia odległości na podstawie zapodanych wartości albo prostych zadań o przemieszczaniu się obiektu z punku A do punktu B Ja tu poruszam sprawę nauczania rozumnego czyli takiego gdzie człowiek widząc wzór matematyczny rozumie od początki do końca skąd powstał. Nauczania tekiego gdzie uczeń wie dlaczego dzielimy x / 1,23 aby policzyć jaka część kwoty x przypada na podatek VAT. Jeśli nauczyciel ograniczy nauczanie wyłacznie do tego aby wbić uczniowi do głowy regułkę to znaczy dla mnie że powinien szybko zmienić zawód. Napisałem ten post bo zobaczyłem materiały do nauczania dzieci w klasie IV szkoły podstawowej...